Nowogródek w XIX wieku

Mniemam, że czyniąc zadość potrzebie własnego serca, spełnię obowiązek, gdy z zebranych skrzętnie szczegółów, podam rodakom, acz może niezupełny, jednak wierny obraz grodu Mendoga od początków bieżącego stulecia (t.j. z epoki mickiewiczowskiej) po czasy obecne.

Z żalem wszakże powiedzieć trzeba, że ten prastary gród, ta niegdyś stolica dawnej Litwy, a po upadku kraju, to jedno z najważniejszych jego ognisk, - z biegiem czasu i siłą wypadków, - nie tylko utracił dawne cechy swej wielkiej przeszłości, - ale, przykro to wyznać, zaledwie coś dochował z tych bliższych nam czasów, w których przyszły mistrz pieśni i mocarz w krainie ducha, - miał tam swoją siedzibę.

O tak - czego nie zniszczyła ręka czasu i mordercze wojny, zniszczyła obojętność właściwa apatyi lub nieuctwu; - zniszczyły częste pożary, nieporadność, - a w ślad za niemi nędza i powszechna niedola. I stało się, co się często zdarza: dzieło ludzkie upadło, a pozostało dzieło Boże, została przepiękna miejscowość, - została okolica urocza, co jakby tło działa sztuki, - stanowiąc z miastem malowniczą całość, otulać zdaje się miłością skromne resztki malowniczego niegdyś grodu. (...)

Więc uchyliwszy czoła wobec tych wymownych milczeniem wiekowych szczątków, spójrzmy z dala, - idąc za wskazówką sztuki, jak się to miasto na ogół jako krajobraz w perspektywie przedstawia.

Zaprzeczyć bowiem się nie da, że Nowogródek do najpiękniejszych w kraju miejscowości należy. Z dala już, gdy się widok z lasu odsłoni, uderza twe oko niespotykana dotąd wyniosłość terenu, którą wysoka góra, najeżona basztami odwiecznemi wieńczy. Poza tem widzisz gmachy kościołów, klasztorów; słowem całe pasmo wspomnień i dziejów staje tu przed tobą.

 

Tak się dziś przedstawia Nowogródek z dala. Przypatrzmy mu się z bliska.

Ruiny zamku w XIX wieku wg ryciny Napoleona Ordy

Wszedłszy do miasta, rzecz oczywista, że przychodzień przede wszystkim zwraca swe kroki ku miejscu, które pozostało na zawsze dla Nowogródka jedynym, najtrwalszym jego pomnikiem, - wchodzi na górę Zamkową. Przebywszy głęboki parów, dzielący górę od miasta, staje na zamku. Z całego gmachu i otoczenia, dwie tylko baszty pozostały. Trzecia runęła przed kilkunastu laty. Otóż, gdy staniesz obok baszty środkowej, co jakby wrosła w ziemię, opierając się przemocy czasu,  patrzy hardo ku północy, niespodzianie miłe spotka cie wrażenie, - bo oto przez otwór u spodu, odsłania się perspektywa urocza i niespodziana. Oko twe ginie w dalekiej, spokojnej przestrzeni, unosząc się ponad lasy, co gdzieś tam w sinej dali ciągną się aż poza Niemen.

Gdy się zwrócisz na prawo ku baszcie narożnej, w stronę Korelicz i Mira, wzrok twój również tonie śród niezmiernych obszarów pofalowanych pól, śród malowniczych rozdołów, kurhanów, siół i gajów, który przerzyna wijący się po wzgórzach i dolinach wysadzany brzozami gościniec. Krajobraz naprawdę godzien pędzla Claude Lorrain'a.

Przed czterdziestu blisko laty, w środku zamkowego podwórza, stały malownicze mury na wpół zrujnowanej cerkwi grecko-unickiej, znanej pod wezwaniem Wniebowzięcia N. P., a wzniesionej prawdopodobnie z ruin zamkowych w końcu XVIII wieku, jak tego styl renesansowy dowodził. (...) Z tejto materiału sprzedanego Żydom, zbudowano hotel w miejsce dawnego zajazdu Żarskich. Pamiętamy dobrze, że ją zdobiła kształtna wieża i śmiały rzut łuków sklepienia, zwykły cel figlów szkolnej młodzieży, co się tu kryjomo w odwadze ćwiczyć przybiegała, zaglądając do gniazd ptasich (...).

Dalej, u stóp góry ku północno-wschodniej stronie, na skraju obronnych wałów i fos, na okopisku wznosi się kościół farny. Najstarożytniejsza to, z kościołów rzymsko-katolickich, Nowogródzka świątynia. (...) O kilka staj od fary, na lewo drogi, wznosi się wzgórze, zwane górą Mendogową. Pomnik, jak chce miejscowa tradycja, jego chrztu i koronacji. Do niedawna był tam cmentarz parafialny z kaplicą parafialną na górze. Dalej, poza miastem, ku wsi Breciance, sławnej wyborną wodą, w którą zaopatruje się miasto, ciągną się pola pokryte zaroślami z trzebieży zniszczonego lasu. To resztki, (wspomnianego w księdze IV „Pana Tadeusza") „gaju Mendoga pod farnym kościołem". Znikły dęby, zostały tylko zarośla kryjące w swym cieniu przedhistoryczne cmentarzyska dawnych tubylców, lub kości nieprzyjacielskich hufców, co się tu przez szereg wieków w zażartych walkach pokładały.

Tak się dziś przedstawia Nowogródek od północy. (...) Co do strony południowej, ta najmniej jest malownicza, z powodu stopniowego podnoszenia się falistego terenu, od końca lasów marulińskich, do przedmieścia, w którym na lewo od wjazdu, zalega wyżyny cmentarz, - na prawo dzielnica wyłącznie tatarska. Trzeba bowiem wiedzieć, że Nowogródek, tak jak i inne miasta i miasteczka litewskie, posiada sporą ilość ludności tatarskiej, ma nawet ich meczet.

Jak wiadomo, była to ludność, od dawnych bo jeszcze witołdowych czasów uprzywilejowana, gdyż zarówno ze szlachtą osiadłą korzystała ze swobód, które ją czyniły niezależną, wolną od publicznych ciężarów. Nierzadko się zdarzały, jak w powiecie trockim i oszmiańskim, całe wsie Tatarów, a w miastach i miasteczkach całe ulice z ich nazwą. Są nawet śród nich zamożni obywatele ziemscy, władający niegdyś poddaństwem. W mieście, którego zwykle zamieszkiwali przedmieścia, tworząc oddzielne ulice „tatarskie", zajęciem ich były przeważnie: uprawa ogrodów, jarzyn, garbarnie i furmanka. Ta ostatnia szczególniej, z powodu ówczesnych formalności pocztowych, nastręczała im ważną część zarobku, dla ich uczciwości, z której byli znani na Litwie. „Posłać po Tatara!" znaczyło to samo, co gdzie indziej, posłać na pocztę po konie. W Nowogródku długi czas znanymi byli z tej strony stary Jakóbowski, Aleksandrowicz, Gębicki. Nieraz się zdarzało, że rodzice, chcąc sprowadzić dzieci ze szkół na święta, w czasie bezdroża, posyłali kartkę do jednego z nich, a ten je dostawiał zdrowo do domu, o mil kilka lub kilkanaście, strzegąc i pielęgnując paniczów, tak, jakby tego lepiej własny ich ojciec nie zrobił. (...)

Obejrzawszy więc miasto z zewnętrznej jego strony, wejdźmy doń i spójrzmy, jak się przedstawiało w początkach tego wieku. Szczęśliwa okoliczność daje nam za przewodnika męża, którego słowa mają wagę, nie tylko że go otaczał powszechny szacunek, ale że jako dziecię nowogrodzkiej ziemi, przeżył w niej długie lata na wybitnem stanowisku (...). Oto co nam śp. Nikodem Kiersnowski w swym pamiętniku (...) na krótko przed śmiercią opowiada:

... Zbudziliście we mnie wspomnienia o szczęśliwej mojej młodości i o Nowogródku, w którym i bliskich jego okolicach przemieszkiwałem lat czterdzieści.

Wiadomo z histroyi, że był rezydencyą udzielnego księcia litewskiego, Mendoga, a podanie miejscowe dotąd powiada, że góra Mendoga, przy tem mieście będąca, usypaną została na grobie jego, rękami niewolników przez niego ujętych. Pamiętam, że góra do roku 1810, daleko wyższą była i że na samym wierzchu stała murowana kaplica, która przez niedbałość magistratu i mieszkańców, ciągle przez długi czas, dla potrzebujących piasku podkopywana, nareszcie z większą częścią góry na dół spadła i rozebraną została. (...)

Od podziału Polski Nowogródek już był tylko miastem powiatowym, wszakże miał swoje znaczenie. Została sławna na Litwie trybunalska palestra, do której z różnych powiatów przybywa młodzież do nauki i praktyki prawa krajowego (...).

Wielu obywateli miało w Nowogródku swoje pięknie zbudowane dworki, na swój przyjazd, dla edukacji dzieci, na sejmiki, kontrakty niegdyś sławne, na które przybywały kasy naszych magnatów: Radziwiłłów (mieli swój pałac naprzeciw kościoła Dominikanów), Chodkiewiczów, Sapiehów, Chreptowiczów, Niesiołowskich i wielu innych. Wówczas, przy rozpłatach, uginały się stoły pod złotem i srebrem, papierowych pieniędzy prawie nie było; wtenczas tylko potrzebowano, gdy należało wielką sumę odsyłać przez pocztę. Kupcy z towarami z różnych stron przybywali, czasami odwiedzała kompania aktorów. (...)

 

Za dziecinnych lat moich, Żydów było daleko mniej niż teraz i tylko mieli domy swoje po ulicach, mianowicie Żydowskiej i Walówskiej, a w środku miasta mieli swoje kramy w rynku, zarówno z handlującymi mieszczanami. Wokoło rynku posiadali domy tylko obywatele ziemscy i miejscy, szczególnie członkowie magistratu: Żarski, gdzie teraz zajazd, naprzeciw Izby Skarbowej; Kamiński, na rogu ulicy Zamkowej, jeszcze teraz egzystujący, a przy nim, na tejże ulicy, był dworek obywateli Uzłowskich, gdzie teraz drugi zajazd żydowski.

 

                                               Edward Pawłowicz, Nowogródek w XIX wieku, Lwów 1902, s. 1-13.

                                                               Źródło: shtetlroutes.eu